sobota, 27 kwietnia 2019

Wyniki Konkursu: "Gdzie nasze prezenty!?" (27.04.2019 r.)

Cześć!
Dzisiaj przychodzę do was z wynikami, konkursu który ja prowadziłem. Chodziło o to, by napisać opowiadanie o zaginionych prezentach Wielkanocnych, które jakimś cudem zniknęły z rąk zajączka.
Zaczynajmy!



Oto nagrody jakie można było zdobyć:

Nagrody:
1. miejsce - 50 NŚ + 25 serków
2. miejsce - 45 NŚ - 20 serków
3. miejsce - 35 NŚ - 10 serków
Nagroda Pocieszenia - 25 NŚ

oraz wyniki:

1 miejsce
Magic_other#0000

ROZDZIAŁ 1
- Hej, zajączku, wstawaj! Dzisiaj ogarniasz prezenty - krzyknął Mikołaj.
Zajączek rozglądając się wstał z łóżka i pobiegł do domku prezentowego. Ku jego zdziwieniu, przygotowane wcześniej prezenty zniknęły bez śladu. - NIE MA PREZENTÓW!!! - krzyknął. 
Załamany zajączek wraz z Mikołajem rozesłał wiadomość do radarów w każdym kraju, że prezenty dla dzieci na Wielkanoc zaginęły. Wszyscy asystenci wielkanocni zaczęli szukać intensywnie prezentów, aż w końcu jeden z nich znalazł wiadomość ''Wielkanoc musi zniknąć. Trzeba coś zrobić!'' i zawiadomił zajączka.

ROZDZIAŁ 2
- Słuchaj, jeśli nie znajdziemy do jutra prezentów, to Wielkanoc zniknie! - oznajmił zajączek asystentom. - A ten list? Mógł go napisać złodziej. - rzeknął Mikołaj. - Ja w tamtą Wigilię miałem to samo, bo Grinch chciał zniszczyć święta. - dodał. Zajączek w pewnej chwili pomyślał sobie, że prezenty już nigdy nie zostaną odnalezione, i Wielkanoc przestanie być pięknym i cudownym świętem, ze święceniem koszyczków z jedzeniem i z smacznymi jajkami z wędliną. - To wszystko moja wina, nie dopilnowałem ich! - rzekł zapłakany. - To nie twoja wina, tylko wina tego, który ukradł prezenty! - odpowiedział jeden z asystentów. 

ROZDZIAŁ 3
Kolejnego dnia na kamerach monitoringu uchwycono małego ludka z charakterystyczną zieloną czapką, zielonym futrem, obrzydliwymi zębami niosącego podejrzane prezenty do domku prezentowego. - Ej, zajączku, czy to nie jest czasem Grinch? - rzekł Mikołaj. Zajączek, zdziwiony powiedział - Na to wygląda...

ROZDZIAŁ 4
Wszyscy pobiegli do domku prezentowego i otworzyli podejrzane prezenty. Nagle wyskoczyła z nich dziwna sprężyna, i wszyscy zorientowali się, że złodziej chciał oszukać wszystkich. Jako iż wiedzieli, gdzie znajduje się domek Grincha pobiegli tam i krzyknęli do niego ''ODDAWAJ PREZENTY!'', a na to Grinch rzekł - Ja chciałem tylko zepsuć święta.. bo mama mi kazała. Przepraszam... - po czym rozpłakał się i oddał prezenty. - Wybaczamy ci! Chodź z nami rozdawać je dzieciom! - krzyknęli pozostali.

ZAKOŃCZENIE
W taki oto sposób Grinch przestał niszczyć święta, a Wielkanoc została uratowana. Postawa ''Ekipy Wielkanocnej'' pokazuje nam, że możemy wybaczać innym złych uczynków. Grinch polubił święta i przestał je niszczyć.



2 miejsce
A_trament#4299


Dawno temu, za górami i za lasami, żył sobie zając Walduś. Dostarczał on co roku prezenty dla dzieci na Wielkanoc. W tym roku było inaczej. Pewnej nocy, gdy Walduś spał, do jego domu wkradł się przerażający Maciek! Maciek był strusiem, który myślał tylko o tym, co by tu zrobić żeby zniszczyć święta wielkanocne... Od 69 lat próbował zabić Waldusia. Nigdy mu sie to nie udało. W tym roku, nie miał czasu na marne próby zabójstwa, więc chciał ukraść jajka, Wielkanocne prezenty i króliki. Zbliżała się Wielkanoc, a Maciek nie miał jeszcze obmyślonego planu, więc postanowił nie spać całą noc. Gdzieś o 2 udało mu się wszystko rozplanować. W następną noc, Maciek zakradł się do domu Waldusia. Był bardzo ostrożny, jednak Waldek spodziewał się tu gościa, więc porozrzucał na podłodze pułapki na myszy, tak, Maciek w nie wpadł.Waldek sie obudził, ale Maćka nie było. Schował się do szafy. Walduś pomyślał, że to jakaś mysz, więc poszedł spać. Maciek wyszedł z szafy i znów nadepnął na pułapkę, Walduś się obudził i złapał go, Maciek zdjął pułapki z gir, i chwytał prezenty. Walduś zawołał ochronę, ale Maciek biegł jakby goniło go 13 dzików, aż w końcu musiał skoczyć na dół. Maciek to zrobił, bo nie miał wyjścia. Przeżył, i prezenty też. Zadowolony Maciek pobiegł szybko do swojego domu, i zadowolony, że mu się udało, zatańczył szczęścia nieudacznika. Nadszedł ten dzień. 1849194 dzieci czekało na swoje prezenty. Walduś zrospaczony, nie mógł przestać beczeć,że zawiódl 1849194 dzieci. Przestał płakać po 83 godzinach.


3 miejsce
Wik34#9390

I.
Pewnego dnia przygotowań do Świąt Wielkanocnych w miejscowości Bazie , Ania jedenastoletnia dziewczynka o pięknej, młodej cerze, blond włosach, zaplątanych w dwa warkocze wraz z rodzicami przygotowywała się do jednego z najważniejszych dni w roku. W domu panował już świąteczny nastrój, który był zapewne spowodowany przez tradycyjne ozdoby, w tym bazie, które były częścią tradycij jej rodzimej miejscowości, jednak Annę od Świąt dzieliły jeszcze cztery dni, które dla niej wydawały się być wiecznością. Kiedy miała trochę czasu, wzięła telefon i zadzwoniła do koleżanki.
-Hey, Jula jak tam przygotowywania do Świąt?. 
Jula, a w zasadzie Julia była koleżanką z klasy Ani, od najmłodszych lat razem się przyjaźniły, nic dziwnego przecież mieszkały w jednej miejscowaości, a dzielił je od siebie jeden kilometr.
- O, cześć Ania super, że dzwonisz, jakoś idą, wiesz jakie mam w tym roku piękne dekoracje.- Powiedziała z uśmiechem Jula.- A jak tam u ciebie?- Spytała.
- Też nieźle, o też mam piękne dekoracje, ale oprócz tego mam też pewien plan.
- Tak, a jaki jeśli mogę spytać?- Zapytała Julia
- Oczywiście że, możesz rozmawiałam już z Kamilem i zgodził się mi pomóc w złapaniu króliczka, bardzo chciałabym go zobaczyć. Wiesz co Kamil jest świetnym konstruktorem, może wymyśli jakąś pułapkę.-Powiedziała.
- To świetnie też jestem ciekawa jak wygląda króliczek, super, że powiedziałaś o tym planie Kamilowi, napewno nam pomoże. Teraz muszę już kończyć. Może spotkamy się jutro w parku?- Zapytała Jula.
- Spytam rodziców, ale byłoby super. W takim razie do usłyszenia.

- No narka- odpowiedziała Julka, odkładając słuchawkę.

II.
Ten dzień zapowiada się na piękny, pomyślała Ania gdy wstawała z łóżka. Faktycznie tak też było, wczorajszy dzień był dość chłodny, a dzisiaj było już znacznie cieplej, w końcu mówi się kwiecień plecień, bo przeplata trochę zimy trochę lata. Spotkanie z Julą i Kamilem było zapowiedziane na godzinę szesnastą, co dziewczynki ustaliły przed pójściem spać.

Tymczasem przygotowania do Świąt trwały w najlepsze. Mama gotowała już co nie co w kuchni, tata Andrzej pojechał na zakupy, a Ani pozostało poszprzątać w swoim pokoju. Tak więc chciała zerknąć co ma pod łóżkiem, jej oczom rzucił się skrawek gazety, był to fragment z gazety ,,Tradycje Polski", Ania przypomniała sobie, że jej mama kupiła tą gazetę w ubiegłe Święta. Na kartce był fragment artykułu i króliczek z koszyczkiem, który przyciągnął uwagę dziewczynki. Na papierze było napisane, że coraz mniej dzieci i dorosłych dostaje przenty od króliczka. W tamtym roku procent obdarowanych wynosił zaledwie trzy dziesiąte. To bardzo zaskoczyło Ankę, chciała o tym powiedzieć Julce na dzisiejszym spotkaniu. W niecałe dwie godziny Anna posprzątała już pokój, kiedy to zrobiła mama zawołała ją na obiad. Ania bardzo się ucieszyła, ponieważ na telerzu była nałożona jej ulubiona potrawa spagetthi. Kiedy już zjadła przbarała się w czarne ubrania, poprawiła fryzurę, wzięła torebkę i wyszła w stronę parku. Kiedy już dochodziła usłyszała dziwny szelest, który dochodził z krazków, które rosły na około parku. Nagle coś ją przewróciło, nie mogło to być duże, jednak było szybkie, ponieważ cała akcija trwała minutę, Ance serce stanęło w gardle, toteż kiedy się ocknęła z szoku, zauważyła, że nie ma jej torebki, w której miała kanpakę, coś do picia i kawałek kartki, który był częścią dzisiejszego jej spotkania z Kamilem i Julką.

III.
Kiedy Ania dotarła do , czekali już tam na nią jej przyjaciele. Anka nie chciała ukrywać tego co jej się wydarzyło kilka chwil temu, więc powiedziała im, łatwo się domyślić jak zaregowali, byli bardzo zdziwieni. Jednak nie zrezygnowali z planu aby przyłaoać króliczka na rozdawaniu prezentów:
- Wiecie co.- Powiedziała Anka.
- Co?! - odpowiedzieli chórkiem Jula i Kamil.

- Wczoraj kiedy szprzątałam, natknęłam się na skrawek gazety z fragmentem artykułu, który mnie zainteresował. Było tam napisane, że od ubiegłego roku króliczek przynosi coraz mniej przentów.

IV.
Tymczasem w pobliskim lesie, w pewnej głębokiej norze. Banda króliczków z Wielkanocnym na czele obmyślała plan działania na ten rok.
- Witam wszystkich zgromadzonych! Za trzy dni jednoz najważniejszych Świąt, które obchodzą ludzie. W tym roku mamy za zadanie zdobyć pięćdziesiąt torebek, których zawartość rozdzielimy między siebie. Będzie to wyraz naszej manifestacij. Jeżeli rozdajemy prezenty innym to oni też powinni nam je dawać.- Powiedział przywódca, a wszyscy mu prztaknęli.
- Dobrze w takim razie do roboty towarzysze!
-Tak jest.- Rzekły pozostałe króliki.
- Zapomniałem wam coś pokazać. Jest to torebka, którą dzisiaj zabrałem pewnej dziewczynie. W tej torebce znalazłem kanapkę, którą z chęcią się z wami podzielę. W środku ujrzałem też oprócz butelki z wodą, pewną ciekawą rzecz, nie potrafię tak dobrze czytać, ale prawdopodobnie znalazłem kawałek gazety, w której jest o mnie mowa. Policzyli, że od ubiegłego roku, ludzie dostają coraz mniej upominków, czyli nasz plan jest dobrze przez nas realizowany.

V.

W Baziach, Ania szykowała się już do snu. Na spotkaniu dogadali się w sprawie ich misij jak wcześniej myślała Kamil dobry konstruktor, miał za zadanie stworzyć pułapkę, a dziewczynki nie musiały nic robić, pozostało tylko czekać na Święta, które już za pasem, bo do nich pozostały jeszcze dwa dni. Jutro Ania szła na Święconkę, bardo to lubiła, ponieważ przybliżało jej to czas Świąt Wielkanocnych. Tak więc kiedy wstała następnego ranka, uszykowała sobie odświętne ubrania, jednak do pójścia do kościoła miała jeszcze trzy godziny, ponieważ Święconka była zapowiedziana na godzinę jedenastą, a była ósma. Tak więc, poszła po słuchawki i słuchała jej ulubionego gatunku muzyki, jakim był pop. W domu wszystko już było gotowe, panował już świąteczny nastrój, a z kuchni dochodził zapach gotowanej białej kiełbasy i innych potraw, które wkłada się do koszyczka, oczywiście wszystko było udekorowane w bazie.

VI.
Gdy było pół godziny do jedenastej, Ania razem z rodzicami wyszła na Święconkę. W krzakach za jej domem znowu coś zaszeleściło. I stało się to co dwa dni temu przydarzyło się Ani, coś nie dużego wyskoczyło na jej mamę. Wszyscy stanęli przestraszeni, gdy cię ocknęli, mama Ani, Marta spostrzegła się, że nie ma jej torebki. Na całe szczęście koszyk trzymał tata. Wkrótce potem doszli do kościoła, gdy wyszli mama, która chciałaby odzyskać swoją torebkę była oburzona, co mogło ją zabrać. Jednak Święta były blisko, więc wszyscy zajęli się ostatnimi przygotowaniami, do jurtrzejszego śniadania. I tak minął cały dzień, a następnego dnia była już Wielkanoc.
W pobliskim lesie, króliki znowu przysiadły przy stole, na którym leżało już złożonych 49 torebek, została jeszcze jedna, w tej sprawie wypowiedział się Króliczek Wielkanocny, czyli przywódca, wszystkich jego towarzyszy:
- Moi Drodzy dzisiaj już Wielkanoc, jednak brak nam jeszcze jednej torebki, tak więc wybiorę się do pobliskiego domu, gdzie zobaczę co się da zrobić. Tymczasem wy wysypcie zawartość wszystkich toreb i posegregujcie rzeczy, które w nich znajdziecie, same torby powieście na tamtym oto wieszaku.- Powiedział i wskazał na korzeń, który przypominał wieszak.
- Tak, jest! - Odpowiedziały pozostałe króliki.

W domu u Ani wszystko było już gotowe do śniadania, Julka i Kamil mieli przyjść za około pół godziny. Mieli spotkać się na dworze, ponieważ to tam zawsze króliczek Wielkanocny zostawiał przenty. Ania przebierała się już w odświętny strój, wkrótce zeszła do salonu, gdzie był już przystrojony stół, a na nim potrawy, które trzeba zjeść na śniadanie Wielkanocne. Kiedy śniadanie Wielkanocne się skończyło, do drzwi zapukała Julka, a za nią stał Kamil, którzy przyszli aby zastawić pułapkę na królika. Poszli do ogrodu, w którym o tej porze było naprawdę pięknie, bo na drzewach zakwitły już pąki, wszędzie rosły już kwiaty, tulipany, narcyze, mieczyki i wiele innych. Zewsząd pachniało wonią kwiatów. Kamil wziął się za rozstawianie pułapki w miejscu, do którego zawsze przychodził królik. Po kilku minutach schowalu się za drzewem i czekali aż coś się złapie. Nie trwało to długo, bo po pięciu minutach coś zaszeleściło. Był to gość, na którego czekali cały rok. Królik chciał wykonać swój niecny plan, pomyślał, że tam gdzie co roku chodził, będzie jakieś przejście, ale wpadł w pułapkę.

VIII.
Przestraszonym, ale i zarówno szczęśliwym z tego, że w końcu zobaczyli króliczka Kamil, Julka i Ania stanęli bez ruchu, kiedy już zebrali na siłach podeszli do klatki, o dziwo króliczek, był naprawdę magiczny, ponieważ mówił. Ania sobie przpomniała o swojej torebce, pomyślała też, że mógł to zrobić króliczek, i zapytała się go stanowczo :
- Gdzie jest moja torebka? Gdzie wogóle są nasze prezenty? Dlaczego nas okradasz.
Królik, który chciał jak najszybciej się stąd wydostać, powiedział:
- Ja, ja zabierałem ci i innym ludziom torebki, ponieważ chciałem w ten sposób zaprotestować, chciałem pokazać, że ja też chcę dostać na Święta jakiś prezent, dlaczego to tylko ja mam je rozdawać? Waszych prezentów, nie ma ponieważ, zgubiłem je kilka miesięcy temu, stało się to przez przypadek wpadły mi do rzeki, kiedy je przygotowywałem, nie ma ich. Czy mogę już stąd wyjść?- Powiedział z żalem.
- Będziesz mógł wyjść, kiedy nam powiesz, że oddasz mi i mojej mamie torebkę. My ci przygotowywaliśmy co roku marchewkę, bo myśleliśmy, że tylko to lubisz. Możesz tu przychodzić i rozmawiać z nami co roku. - Powiedziała z uśmiechem Ania.
Królik zgodził się, a gdy go wypuścili po upływie godziny oddał wszystkie marchewki i zmienił swoje zachowanie. Rozdał również prezenty.


Dziękujemy za wszystkie podesłane opowiadania!
Miłego dnia/wieczoru!
~Bluevintrix#6860


Szablon
Rellvion
The Syndicate