czwartek, 28 marca 2019

Wyniki Konkursu: "Legenda Żywiołów"! (28.03.2019 r.)

Hejka!
Tym razem wyniki mojego konkursu "Legenda Żywiołów", w którym musieliście wykonać opowiadanie o 4 mistrzach żywiołów, którzy zaginęli w tajemniczych okolicznościach!


Oto nagrody, jakie można było zdobyć:

Nagrody:
1. miejsce - 50 NŚ + 25 serków
2. miejsce - 45 NŚ + 20 serków
3. miejsce - 35 NŚ + 10 serków
Nagroda Pocieszenia - 25 NŚ

oraz wyniki:

1 miejsce
Wik34#9390

Omg! To opowiadanie według mnie jest na prawdę niesamowite, mimo że zdażyło się parę błędów to i tak bardzo mi się podoba i zasługuje z pewnością na to miejsce!


I
Był to kolejny ciepły, sierpniowy dzień Agnes jak codzień w wakacje siedziała przy grubym, solidnym drzewie, którego gałęzie były rozłożyste i znajdowało się na nich tak wiele liści, że żadne promienie słoneczne nie miały prawa przez nie przejść. W tym dniu ta piętnastoletnia, wysoka, blondynka o pięknej cerze  miała spotkać się z koleżanką Jo, która przyjechała do Anglii z Chin. Agnes nie jest za bardzo rozmowna, nie lubi wdawać się w kłótnie, toteż kiedy pierwszy raz zobaczyła Jo, tylko się do niej uśmiechnęła, później zaś okazało się, że jest razem z nią w klasie i tak zaczęła się ich przyjaźń. Spotkanie było zaplanowane na 15, toteż Agnes miała jeszcze czas na czytanie swojej ulubionej książki ,,Wzgórze marzeń". Książka ta tak ją zafascynowała, że kiedy tylko miała wolny czas spędzała go nad tą książką. W miejscu gdzie teraz przebywała była całkowita cisza, ponieważ znajdowało się ono z dala od ognisk domowych i ruchliwych jezdni, toteż tak się wtopiła w tą książkę, że gdy Jo, która znała to miejsce i wiedziała, że Agnes lubi tam przebywać, przyszła i krzyczała do niej ,,Hej", ta usłyszła dopiero po upływie minuty. Jo także lubiła czytać więc oznajmiła Agnes:
- Przyniosłam książkę, nosi tytuł ,,Legenda Żywiołów".
- O to super poczytamy razem?- zapytała z uśmiechem Agnes.
- Oczywiście, po to właśnie ją przyniosłam.
Kiedy zaczeły cztać zaczęło się dziać coś Niesamowitego, w jednej chwili przeniosły się z cichego, przyjemnego miejsca na zatłoczone ulice Szanghaju. Tu też działo się coś dziwnego, na telebimach leciały najpierw jakieś reklamy, a potem zaczeły się wiadomości, pierwszy temat dotyczył tego, że w Japonii, gdzie teraz się znajdowały brakuje mieszkań. I tak przeleciało kilka nudnych reklam, mimo tego dziewczynki dalej patrzały się na telewizor, który wisiał na ścianie jakiegoś dużego wieżowca. Aż na końcu przedstawiono temat , który trochę bardziej je zainteresował, a dotyczył on mistrzów czterech żywiołów, pani spiker, jakaś młoda Japonka oznajmiła, że zniknęli oni w dziwnych okolicznościach, podała też ich imiona, a mianowicie Quiwat- mistrzyni wody, Umbrifire- mistrz, który igra z ogniem. Kolejne imiona to Fertila- została ukazana jako piękna kobieta ubrana w suknię w kolarach ziemi oraz Calai- młoda dziewczna w wieku Agnes i Jo, która została przedstawiona razem z małym tornadem. A suknię miała tak piękną, że kiedy skończyły oglądać Jo rzekła:
- Kiedy się z tąd wydostaniemy, kupimy sobie takie zwiewne sukienki?
-Jasne - odrzekła Agnes.

II
Dziewczynki nie wiedziały gdzie mają się podziać, aż w końcu spotkały jakąś rudowłosą osiemnastoletnią dziewczynę, która powiedziała, że je przyjmie, do przekonania jej była potrzebny pierwszy język Jo, w którym mówiła dość biegle.
Japonka o imieniu Kai, nie wierzyła na początku w to co mówiły, ale jednak udało się jakoś Jo , ją przekonać do współlokatorstwa.
I tak minął już miesiąc, a Agnes i Jo zaczęły domniemywać ich misij na podstawie tej reklamy, po tym czasie, który minął postanowiło podzielić się tym tematem z Kai, jak się okazało była ona w tym dość biegła.
-W naszym kraju krąży plotka, że czterech misztrzów żywiołów znikło, ponieważ wpadli w sidła ich wrogów, czyli tak zwanych u nas niecnych sił. Ja sama jednak nie znam ich imion, ale mówię wam to, ponieważ misja znalezienia i pomocy mistrzom została właśnie wam przykazana.
- Czyli co według ciebie to właśie my mamy się dostać w nieznane nam miejsce i uwolnić z sideł nadnaturalnych sił mistrzów żywiołów.- wtrąciła się Agnes.
-Tak, właśnie tam myślę, jeśli chcecie mogę wam w tym pomóc, nie chciałam wam mówić, ale jestem Panią Minister do spraw międzynaturalnych i wiem jak znaleźć miejsce, w którym mogą się znajdować przedstawiciele sił nocnych.
Kiedy skończyły rozmawiać, poszły spać, noc przebiaegła dość spokojnie, więc na następny dzień dziewczynki wstały wypoczęte. Wczorajszego wieczoru dowiedziały się, w jaki sposób zniknęli mistrzowie.

III
Następnego ranka Jo wstała jako pierwsza było to spowodowane tym, że po miesiącu i jednym dniu od kiedy wylądowały w zarówno znajomym jak i obcym miejscu; zaczęła tęsknić za domym myślała nad tym co robią teraz jej siostra Sarah i tata Yukia. Myślała tylko o nich, ponieważ jej mama Mai San umarła kiedy miała zaledwie osiem lat. Agnes wstała krótko po Jo i oświadczyła, że nie spała całą noc, ponieważ myślała nad tym co wczorajszego wieczora powiedziała im Kai.

IV
Nie wiedziały co robić,  morderczy żywioł, był już na tyle blisko i zyskał taką siłę, że nagle poleciały odepchnięte na kilkanaście metrów. Na szczęście nic im się nie stało, Jo tylko nabiła sobie guza na kolanie, który dawał się we znaki. Jednak nie interesowały ich teraz obrażenia jakie dostały, bo cyklon dalej się zbliżał. Na szczęście w ostatniej chwili pojawiła się Kai, złapała dziewczynki za ręce i przeteleportwała się tam gdzie nie było widać niszczycielskiej trąby okazało się, że znajdują się przed budynkiem Ministerstwa Nadnatury, który, okazał się być pięcio piętrowym blokiem. Z Agnes i Jo spływał pot, który był spowodowany sytuacją, w której się znalazłynprzed chwilą. Strach przeplatał się z wrażeniem, pod którym się znalazły jak Kai bohatersko je ocaliła. Kiedy już wróciły do sibie podziękowały jej, a ona oznajmiła im:
- Mam sprawę do załatwienia, jak chcecie chodźcie ze mną.- powiedziała.- Tylko będziecie musiały poczekać na poczekalni, bo pokój gdzie teraz pójdę jest ściśle tajny i nie wpuszcza się tam ludzi z zewnątrz. Dziewczynki nie chciały czekać na dworze, co było zrozumiałe, bo tego dnia było wyjątkowo zimno i wietrznie. Kiedy weszły do budynku, w którym wszystko było dokładnie wyczyszczone i każda rzecz leżała na swoim miejcu, bardzo się zachwyciły. W tym budynku każda ściana była biała, a farba wyglądała na nowo nałożoną. Na ścianach wisiały piękne obrazy. A na każdej podłodze rozłożone były czerwone dywany. Było to miejsce tak piękne, że chce się tam przebywać. Kiedy Kai doszła do pokoju, dziewczynki usiadły na czarnych krzesłach, bo takie były poustawiane na poczekalni. Nagle Kai wyszła z pokoju, do którego niedawno weszła i oznajmiła dziewczynom, że mają iść za nią, Agnes i Jo ją posłuchały, ponieważ chciały się dowiedzieć o co chodzi. 

V
Kiedy zaszły do końca korytarza,  doszły do drzwi, które znajdowały się do po lewej stronie. Wisiała na nich mała tabliczka z mosiądzu, a na niej był napis ,,Rekrutacja". Kai zapukała, a z pokoiu odezwał się cieńki głos, należał do pani z krótkimi blond włosami, oznajmiła:
- Zapraszam
- Dzień dobry.- Powiedziały chórem dziewczyny.
- Dzień dobry. - Odrzekła miłym głosem Pani.
- Przyszliśmy to w sprawie, dziewczynek, a mianowicie chciałabym je włączyć w szeregi Ministerstwa Spraw Międzunaturalnych. Mają po piętnaście lat.
Agnes i Jo uśmiechnęły się do siebie, ponieważ od kiedy poznały Kai, zainteresowały się organizacją, do której należała i myślały nad tym, że chcą dołączyć do w jej szeregi. Pani Jasse, która była sekretarką, a także przprowadzała rekrutacje, powiedziała:
- Jeśli mają piętnaście lat, oczywiście mogą dołączyć.
- Dziękujemy.- powiedziały dziewczynki równocześnie i się uśmiechnęły.
Dwie godziny później były już w domu Jo, po tornadzie nie było ani śladu.
Kiedy dziewczyny siadały do kolacij, Kai opowiadziała im, dlaczego dzisiaj rano, prawie zginęły przez tornado, było ono jedną z klęsk żywiołowych, które występują po tym jak zniknęli Mistrzowie Żywiołów i nie ma nikogo kto mógłby troszczyć się o środowisko. Powiedziała im,  że takie zjawiska są częścią codzienności i występują codziennie w innej części świata i, że nie zmieni się to dopóki nie odnajdą mistrzów.
- Dzisiaj musicie się dobrze wyspać i przyszykować do długiej wędrówki, ponieważ jako, że jesteście w Ministerstwie macie zadanie pójść, odnaleźć i uwolonić mistrzów.-Powiedział Kai gdy szykowały się do spania.
- Przecież nie jesteśmy przygotowane.- powiedziała Jo.
- Sprawność fizyczna jest mniej ważna od chęci- odrzekła Kai.- Przygotujemy się po drodze, naucze was kilku sztuczek.
Dziewczynki na znak, że się z tym zgadzają pokiwały głowami, wskoczyły do łóżek i poszły spać z nadzieją, że jutro też będą miały gdzie położyć głowę.


2 miejsce
Momo_hlebek#9635

Kolejne świetne opowiadanie, aż brak mi słów! Na prawdę, zaciekawiło mnie to. Jest trochę krótsze niż praca Wik34#9390, ale w niczym to nie przeszkadza ^^


''Na świecie panował pokój, żywioły były na razie spokojne wobec siebie. Ludzie niewyobrażali sobie tego, że właśnie wszystko może się zawalić w ciągu jednej minuty. - Dokładnie, jednej minuty. Tak samo jak na przykład atomówka. - Te 4 żywioły nazywały się - Aitwe, Eama, Gifn i Wote. Byli oni raczej dobrymi przyjaciółmi.'' - Bóg żywiołów o 4 żywiołach.

Byliśmy jeszcze mali, kiedy nas razem poznano.. Byliśmy sobie nieznani, na początku Ja i Wote (Woda) nienawidziliśmy się, mieliśmy sprzeczne wszystko. Eama i Aitwe natomiast  były wobec siebie przyjazne, nie kłóciły się, chyba tylko czasami, gdy Aitwe (Powietrze) zburzyła bloki w zabawie z Eamą (Ziemia). - Wypowiedź Gifn'a (Ogień).

Hej! Oddawaj to! To moje! - Biegnąc za Aitwe Eama, wykrzykiwała. Jednocześnie Eama lubi Aitwe, lecz czasami Aitwe prześladuje Eame, mimo, że nie chce. Jej rodzice ją do tego zmuszają. 

Ha! Nigdy mnie nie złapiesz! - Odpowiedziała Aitwe, wybiegąjąc z mieszkania razem z Eamą.

Hm.. Ciekawe gdzie one poszły.. Gifn.. Idziesz ze mną zobaczyć? - Zapytał się Wote, oczekiwał raczej pozytywnej odpowiedzi.

No raczej tak.. Z resztą pewnie poszły na łąkę. - Odpowiedział, po czym wyruszyli za dziewczynami.

Wyruszyli - Za każdym krokiem coraz bardziej oddalali się od domu. Nie wiedzieli gdzie oni są, ciągle tylko szlli za Eamą i Aitwe, które same nawet nie wiedziały gdzie są - Aż do momentu.. Gdzie zastopowali.. Widzieli wtedy 2 mężczyzn w kapturach, którzy zmierzali w stronę Aitwy i Eamy. - Wote i Gifn zaczeli się powoli bać - Nie wiedzieli co się stanie ich przyjaciółkom. Szybko po tym, usłyszeli krzyki..

Hej! Zamknij się tam.. Idziecie z nami - Starsi mężczyni powiedzieli, po czym zaczeli uderzać Aitwę i Eamę i Przywiązał je do drzewa. Po chwili drugi mężczyzna przyuważył Gifna i Wota.

- Ej, zobacz.. Kolejne bachory tam są. Mogą na nas donieść, lepiej ich też weźmy.. Nie wiemy co potem mogą powiedzieć. - Powiedział, a my zaczeliśmy uciekać. Nie wiedzieliśmy co robić, a oni byli szybcy. Postanowiliśmy ich trochę zmylić, ale to jednak oni nas zmylili i wylądowaliśmy tak jak nasze koleżanki.

(Tymczasem w świecie realnym)

''Tsunami, tornada, płonące rzeczy, trzęsienia Ziemii! To wszystko dzieje się za jednym zamachem, możemy poczuć, że jakby zbliża się koniec świata! Wszyscy mieszkańce wysep, samoloty są do was wysyłane! Musicie uciekać! Nie wiadomo czy jednak nie będzie na waszej wyspie Tsunami! Tu mówi radio Werys.''

.....

Super, jesteśmy wywożeni teraz niewiadomo gdzie.. Brawo Eama i Aitwe, gratulacje... - Warknął Wota, po czym odwrócił się i już nic do nas nie mówił.

Eh.. Musimy opracować jakiś plan ucieczki.. Nie będziemy pozwalać aby przez jakiś starych mężczyzn z upodobaniem do żywiołów zgineła liczna populacja! - Powiedziała stanowczo Aitwe, po czym wstała.

Musimy stąd uciec, lecz wszystko jest zablokowane. - Odparła Eama. 

Uciekniemy, od razu gdy nas wyjmą. Musimy opracować plan. Słyszałam, że będziemy jechać do tego miejsca ponad 4 godziny. Spokojnie starczy na wymyślenie przydatnego planu. - Odpowiedziała Aitwe.

A ty jak zwykle ze swoimi optymistycznymi myślami, jakby wszystko było tak łatwe. - odparł Wota, po czym znowu się odwrócił.

A ty się lepiej nie odzywaj! Próbujemy wymyśleć coś! Nie odzywaj się po prostu, okej - Odpowiedział Gifn.

(Timeskip gdy dojadą)

Ach, dzieciaki! Wysiadać, albo was wypuścimy w las. - Wyciągnął nas starszy mężczyzna, nadal nie wiemy kim jest. Gdy wysiadliśmy poszliśmy do jakiegoś bunkru, gdzie nas zamknięto.

Okej, ludzie. Mam plan. Musimy użyć naszych mocy aby wyjść z tego piekła. Musimy otworzyć bunkier, potrzebujemy kogoś kto spali drzwi, ponieważ nie pomyśleli, że ktoś łatwo może wyjść. Wota, gdy drzwi się spalą, możesz ugasić pożar. Ja użyję wtedy tornada, aby dać nam powietrze. Plan jest taki : Eama, gdy będa nas gonić, zrobisz trzęsenie ziemi. Spadną w dziurę.. Jakieś sprzeciwienia?

Mam nadzieję. Plan zaczynamy o 18:30. Mamy teraz 17, zdążymy się przygotować - raczej. 

(Wybija 18:30)

Okej, przygotowani? Mam nadzieję, że tak - Powiedziała Aitwe, po czym przeszli do planu.

Okej, Gifn, mogłbyś spalić drzwi? To łatwe. Ja już z resztą użyłam tornada. Możesz robić co chcesz. - Powiedziała Aitwe, wyglądała na trochę przerażoną.

Okej, jak chcesz. - Odpowiedział Gifn, po czym zaczął swoją część w ucieczce.

Okej, Wota! Twoja kolej, mogłbyś to zrobić, proszę... - Błagała Aitwe, aż do skutku. Nikt nie miał jednak pełnego przekonania, że Aitwe wybłaga Wotę.

Okej, jak chcesz. Z resztą i tak nie mam nic do roboty - Odpowiedział, po czym zabrał się za ugaszanie pożaru.

Uff. Teraz tylko trzeba otworzyć drzwi. - Powiedziała Eama, po czym otworzyła drzwi. Na początku sprawdziła czy teren jest czysty - i rzeczywiście był.

Możecie wychodzić! - Krzykneła, po czym szybko reszta osób schowana w bunkrze wyszła na powierzchnie.. 

Tak, oczywiście teren jest czysty - Przyłapał ich strażnik.. Eama wiedziała co robić

Nic nie zrobisz! Nie masz nawet ze mną szans.. Hehe - Odpowiedziała, po czym zrobiła trzęsienie Ziemii.. Oprawca spadł w dziurę.. Uciekliśmy potem do najbliższego omu, gdzie przetransportowano nas do naszego starego domu. Na świecie zgineła większość populacji, 3 miliardy.


3 miejsce
Magic_other#0000 i Irosepose#0000

Obie prace są fenomenalne i na wysokim poziomie! To miejsce będzie dla nich idealne.


Irosepose#0000


Eleanor - Ogień
Cassie - Wiatr
Ivan - Ziemia
Nathan - Woda

<3 Stycznia 2039> 
"Mają zamiar zabrać ją z samego rana"
"Anthony ja tego nie wyrzymam"
"Lauren nie płacz wszystko będzie dobrze"
Nie mogąc uwierzyć stała tam ze łzami w oczach kiwając się na boki
ze słabości.

<21 Luty 2039>
Obudziła się z płaczem zastanawiając się, który już
raz w tym tygodniu śnił się jej ten sam koszmar.
"Kolejny zły sen?"
Kolejne to samo pytanie od tej samej osoby każdego dnia
"Mhm"
Wiedząc że odpowiedź jest wystarczająca dla Cassie, zaczęła 
szykować się do wyjścia.

Walenie do drzwi, krzyki przestraszonych ludzi były już tam
codziennością, ale dziś wydawały się zbyt donośne, więc postanowiła
wyjrzeć z ich "pokoju".
Patrząc na całe zamieszanie, które się tam odgrywało miała ochotę 
wrócić do domu i zacząć życ tak jak przedtem.

<22 Luty 2039>
"Otwórz oczy!"
"NIE!"
Słysząc wrzaski dochodzące zza drzwi chciała zapaść się pod ziemię.
"Pani kolej zapraszam"
Powolnie idąc na trzęsących się od strachu nogach weszła do pomieszczenia
i została od razu pchnięta na fotel.
"Numerek"
" 1121 Eleanor"
Przystawiając latarkę do jej oka, stwierdził iż jej żywiołem jest ogień,
czyli brakuje jej wody, ziemii i wiatru.

Weszła do pokoju trzaskając drzwiami i rzucając się na łóżko.
"Czemu siedzimy tu już ponad cholerny miesiąc i dopiero wiedzą
jakie są nasze żywioły!?"
"Eleanor ochłoń to pogadamy"
"Jak mam ochłonąć skoro nic z tego nie rozumiem, po kiego nas tu
ściągnęli skoro nawet nie wiemy po co tutaj jesteśmy!"
"Naprawdę chciałabym ci pomóc, ale nie mam pojęcia o co w tym
chodzi, to jest po prostu jeden wielki bałagan, wiemy jedynie 
o jakiśch chorych żywiołach"
Miała ochotę płakać, krzyczeć i śmiać się w tym samym momencie przez
zaistniałą sytuację.
"Dobra jaki żywioł ci się trafił"
Powiedziała ze swoim charakterystycznym uśmieszkiem.
"Ogień"
Zdziwiona Cassy najwidoczniej chciała coś powiedzieć,
ale jej struny głosowe odmówiły posłuszeństwa, bo co chwilę
otwierała i zamykała buzię z zamiarem odpowiedzenia jej.
"Naprawdę!?"
Po jakichś dwóch minutach w końcu się odezwała.
"Serio? , nie nie żartujesz"
Popatrzyła się na mnie jak na kosmitę.
"Nie, nie żartuję ale co w tym takiego nadzwyczajnego?"
"Serio? Żartujesz czy żartujesz że nie wiesz?"
"Cassy ja naprawdę nie żartuję, możesz mi powiedzieć o co chodzi?"


Magic_other#0000


Obie prace są fenomenalne i na wysokim poziomie! To miejsce będzie dla nich idealne.

,,Czterej Mistrzowie Żywiołów''
Pewnego dnia, w uroczym miasteczku nazywanym przez mieszkańców Romb, czterech przyjaciół spotkało się w klubie po zajęciach z sprawności fizycznej. Klub, w którym się spotkali, posiadał specyficzny wygląd - wokół foteli porozwieszane były małe amulety, które miały kolory - czarny, niebieski, żółty i przezroczysty. Chłopcy byli ciekawi, co stanęłoby się, gdyby zerwali te amulety i zawiesiliby sobie na plecaki. Gdy czytali podręcznik, Kuba rzekł - a może to zrobimy? - No nie wiem.... - wyjąkał Janek. - Dobra! - krzyknął Czarek. Bogdan, który był niemową, przytakiwał ciągle głową. Kiedy kelner w klubie poszedł na przerwę, chłopcy bez dwóch zdań zerwali amulety i nagle każdy z nich zaczął się świecić. Po chwili, Kuba otrzymał zbroję koloru czarnego, Janek koloru niebieskiego, Czarek koloru żółtego, a Bogdan-Niemowa (tak go nazywano) - zbroję koloru przezroczystego. Następnie na świecących amuletach wytworzyły się napisy. Na amulecie Kuby ''burza'', na Janka ''woda'', na Czarka ''słońce'', a na amulecie Bogdana - ''wiatr''. Chłopcy zdziwili się i pobiegli na przylądek miasteczka. Nagle, na amuletach wyświetliła się mapka. Chłopcy zaczęli iść za strzałką pokazującą kierunek. Dotarli do dużej, okrągłej świątyni. W środku, na samej górze znajdowała się mała dziewczynka o imieniu La-la. Gdy wszyscy myśleli o historii tej świątyni, Czarek rzekł - Ta dziewczynka jest chyba uwięziona. Może spróbujemy otworzyć tą klatkę? Na co wszyscy przytaknęli głową. Użyli swoich amuletów, aby przesunąć i rozbić klatkę w której znajdowała się La-la. Gdy misja się powiodła, nagle La-la przybrała postać wielkiej czarownicy z różdżką, i zamknęła mistrzów w dużym lodzie. Mieszkańców ''Rombu'' przytłoczyła ta informacja. Zamknięto klub. Od tamtej pory nikt z ludzi żyjących w ''Rombie'' nie wchodzi do tamtej świątyni, a sprawa czterech chłopców pozostała wielką klątwą w małym i uroczym miasteczku z niewielką ilością ludzi.


Nagroda Pocieszenia
Tym razem dodam opinię pracą z tego miejsca, bo jest ona teraz tylko jedna.


Tfzpl#4102

Dość krótkie, mogłeś to bardziej rozwinąć, ale jest okej ^^


"Pewnego wiosennego dnia spotkało się czterech mistrzów żywiołów, czyli Auga - Woda, Lume - Ogień, Vento - Wiatr, Terra - Ziemia. Lume powiedział:
- Musimy uciekać!
- Dlaczego? - odpowiedział Auga."
Taki urywek książki pozostał w domu mistrzów, natomiast historia wcześniej jest bardziej ciekawa. Dzień jak co dzień Vento poszedł na spacer ze swoim psem Reto, lecz wracając do domu zobaczył krew na drzwiach Terry. Zapukał, lecz nikt nie odpowiedział, ani nie otworzył drzwi. Wszedł, a w domu był Ferrak, czyli zdrajca (mistrz ciemności). Zabił Terre, Vento zaczął uciekać w stronę domu Auga i Lume, lecz potwór go dorwał. Lume i Auga chcieli ich pomścić ruszyli w stronę Okrągłego Stołu pięć miesięcy temu, ale nadal nie wrócili...


To już wszystko, dziękuje Wam za te niesamowite prace  i poświęcony czas!
Pozdrawiam!
~Usmiechnij_sie#9743
Szablon
Rellvion
The Syndicate